Rywal w pierwszej rundzie tego wielkoszlemowego turnieju był wymagający, ale podopieczny trenera Tomasza Iwańskiego już kilka razy udowodnił, że jest w stanie sprawić niespodziankę, rywalizując z wyżej rozstawionymi rywalami. W ubiegłym roku w Australii podczas debiutu w Wielkim Szlemie rozegrał na przykład bardzo wyrównany mecz z Japończykiem Keiem Nishikorim, który znajduje się przecież w pierwszej dziesiątce rankingu najlepszych tenisistów. Fernando Verdasco to bardzo doświadczony zawodnik, a w poniedziałek Kamil nie był w stanie go niczym zaskoczyć, tylko raz, w pierwszym secie, przełamał rywala, który ostatecznie i tak wygrał tę partię, a także dwie kolejne, awansując tym samym do drugiej rundy Wimbledonu.